Miasto Mahdiego

Nasza podróż nareszcie dobiegła końca. Zbliżaliśmy się powoli do potężnego miasta z trzech stron otoczonego wodami Nilu Białego i Niebieskiego. Dostęp do Chartumu był tylko od południa, dlatego też bardzo się zdziwiłam, że zwolennicy Mahdiego zdołali zdobyć miasto tak silnie obwarowane. Dopiero Staś wytłumaczył mi, że woda wtedy opadła, dzięki czemu łatwiej było się dostać do Chartumu. Gdy byliśmy prawie przy samym wejściu do miasta, dostrzegłam coś przerażającego. W fosie leżały setki, a nawet tysiące ludzkich szczątków. Wszystkie były wysuszone przez sudańskie słońce niczym mumie o barwie szarego pergaminu. Nie można było nawet rozpoznać, czy osoba do której wcześniej należało to ciało pochodziła z Europy, Egiptu czy też była Murzynem zamieszkującym te strony. Pośród trupów można było zauważyć biegające jaszczurki, które chowały się między zapadnięte żebra. To był przerażający widok!


W mieście również zauważalne były ślady walki. Ruiny domów, trupy leżące na ulicach, niewolnicy. Szczęście w nieszczęściu ten widok zasłonił mi tłum ludzi, który na nasz widok zaczął machać nożami, krzyczeć jakieś nie zrozumiałe słowa lub też śmiać się z nas, że jesteśmy białymi dziećmi. Staś osłaniał mnie własnym ciałem przed nimi. Póżniej przyszli strażnicy i zaczęli bić korbaczem tłum wytatuowanych mężczyzn. Po dłuższej walce z tłumem nareszcie dotarliśmy do łodzi. Po długiej przeprawie przez rzekę musieliśmy udać się na płac modlitw, gdzie po raz pierwszy zobaczyłam Mahdiego. Plac ten mieścił się w Omdurmanie, który znacznie różnił się od Chartumu. Murowane domy piętrowe, pałac gubernatora, kościół, szpital, arsenał, koszary wojskowe, wspaniałe kwieciste ogrody. Był to cudowny widok, lecz przez strach nie doceniałam tego krajobrazu.



Bałam się, że już nigdy nie zobaczę tatusiów ale też dlatego, że widziałam jak w tym mieście traktuje się białych ludzi. Do Chartumu przyprowadzano wszystkich niewolników Mahdiego. Byli wśród nich Europejczycy i Egipcjanie, którzy sprzeciwili się Nauczycielowi. Wykorzystywano ich do najcięższych prac przy których spragnieni i głodni, powoli, najpierw zgjęci w pół, a następnie pokładając się na ziemię padali z wycięczenia. Stażnicy nie zwracając na to uwagi, biczowali wszystkich korbaczem aż do krwi. Kobiety i dzieci z Europy kiedyś znajdowały w tym mieście dom, teraz rzebrały na ulicach o garść durry lub też skrawek suchego mięsa. Wszyscy, którzy byli za słabi na pracę fizyczną, śedzieli na drodzę w łachmanach, z pociemniałą skórą, wychudzeni z obłąkanym wzrokiem, byci i wyśmiewani przez dzikich ludzi. Staś powiedział mi, że w Omdurmanie panuje epidemia dyzenterii, tyfusa i ospy. Przez te choroby ludzie umierali na ulicach, lub też prawie umarli zarażali wokół siebie powietrze. Jeńcy zabierali ciała poza miasto,gdzie zakopywano je w piasku. Hieny miały prawdziwą ucztę. Nad miastem unosiło się stado sępów czekających na zwłoki ludzkie. Niedługo po tym, jak zobaczyłam tę straszną scenerie zaprowadzono nas do Mahdiego. Staś był bardzo dzielny i nie chciał zmienić wiary, aby mnie chronić. Mahdi nie był tym zadowolony, więc wysłał nas do Faszody na pewną śmierć. Na szczęście gdy Staś poszedł na targ, aby wyżebrać dla mnie jedzenie spotkał wpływowego mężczyznę, który chciał nam pomóc. Kazał on opiekować się mną szejkowi Hatimowi, z którym mieliśmy wyruszyć w poszukiwanie Smaina.

Nel




Dodaj komentarz